piątek, 29 marca 2013

Rozdział 3. - "Sweet" Dream.






...Tą postacią okazała się wampirzyca...... Stała przede mną, a jej oczy lśniły krwią. Bił od niej okropny chłód... Zaczęłam biec za kamień, w miejsce, gdzie miał czekać na mnie Michael, ale wampirzyca szybko mnie dogoniła i zablokowała drogę...
-Zostaw ją ! - usłyszałam w oddali krzyk Michael'a
Obróciłam głowę w stronę źródła dźwięku. Zauważyłam Michael'a z kołkiem w ręku oraz jakiegoś innego chłopaka w postawie obronnej... Wampirzyca zwróciła głowę w ich stronę....Wydała z siebie dziwny dźwięk, jakby okrzyk  i po chwili pojawił się koło niej drugi wampir.... Michael z nieznajomym mi dotąd chłopakiem i dwa wampiry stały w pozycji gotowej do ataku.
-Przestańcie ! - zawołałam - O co w tym wszystkim chodzi ?!
-Uciekaj El ! - krzyknął do mnie Michael
-Oni zaraz mogą się na Ciebie rzucić ! - dodał chłopak towarzyszący Michael'owi
Nie chciałam uciekać, nie chciałam zostawić ich samych, ale sama też kompletnie nie wiedziałam co mam czynić....
-Tak myślisz ? - spytała z sarkazmem Michael'a wampirzyca
-A ty krwiożercza pijawo siedź cicho ! - warknął nieznajomy chłopak
-Nie żywimy się ludźmi  . - powiedział spokojnie, z lekkim uśmiechem wampir
-Taa, jasne ! I my mamy wam w to uwierzyć !? - krzyknął Michael - Raynants od wieków żywią się ludźmi !
-Nie jesteśmy Raynants. - odparł wampir
-Jesteśmy ich odłamem. - dodała wampirzyca
-C...cc...ccooo ?! - Michael'a i jego towarzysza bynajmniej zdziwiło to stwierdzenie
-Nico. Jesteśmy wegetarianami. To prawda, że Raynants od lat żywią się ludźmi . Chyba na dobre osiedlili się w Panem. - powiedział spokojnie wampir
-Dlatego właśnie chcemy ich stąd wykurzyć... - rzucił towarzysz Michael'a
-Ty naiwna, ludzka, prymitywna istoto .. - zaśmiała się arogancko wampirzyca - Myślisz, że we dwójkę, ale chyba teraz we czwórkę .. - spojrzała na mnie przelotnie i badawczo, po czym z powrotem spojrzała na Michael'a i jego towarzysza - .. Dacie przegonić królewską, wieczną rodzinę Raynants ? Głupi jesteście !
-Jak na razie dajemy radę ... - zwrócił uwagę Michael
-Nie, nie dajecie. Oni was niszczą. My jesteśmy ich odłamem. Toczymy z nimi wojnę. A dlaczego ? Bo nie byliśmy "posłuszni" wobec ich rozkazom, które były, jak sami się domyślacie....złe . - rzucił szorstko wampir
-Wszystkich rozpoznaję...tylko nie ciebie... - powiedziała do mnie wampirzyca - Kim ty jesteś ?
-Człowiekiem, nie widać ?! - cholernie się bałam, czy mnie zaraz nie pożre
-Łowca... - mruknął wampir
-Jaki łowca do cholery ?! - broniłam się przed tymi zarzutami. Przecież ja nigdy nie byłam łowcą, nawet nie wiem, jak się włada kołkiem .
-Nie mówiłem ci tego, ale również jesteś łowcą. Odkąd znalazłaś się w tych terenach i znasz ich tajemnice, a nie jesteś wampirem to jesteś łowcą. - wyrecytował Michael
-Prędzej czy później uzbieramy taką grupę, że wypędzimy stąd Raynants, gdzie pieprz rośnie ! - krzyknął towarzysz Michael'a
-Nawet w takiej grupce możecie ich pokonać. - zaśmiał się wampir - Nie ilość, ale jakość się liczy.
-Co sugerujesz ? - Michael badawczo spoglądnął na wampira
-Aa, zapomniałbym, David jestem ! - rzucił beztrosko wampir, na co wampirzyca wybuchnęła śmiechem
-Nie rozumiem... - analizował towarzysz Jeffreys'a
-Jak to co ? Właśnie stworzyliśmy grupę. Wampiry i łowcy połączyły swoje siły w walce z Raynants'ami . - spojrzała zamarzonym wzrokiem w niebo wampirzyca - A ja jestem Darene.
Michael i jego towarzysz przez moment stali jak wryci. Nie wiedzieli co na to powiedzieć. Czy im zaufać. Z resztą, rozumiem ich..miałam tak samo... W końcu....czy jak nie zaśniemy w nocy po prostu nas nie zabiją. Czy to nie jacyś szpiedzy.
-Nie miej takich czarnych myśli maleńka ! - zaśmiał się David
-Wzrost to tylko liczba pijawko ! - rzuciłam oskarżycielsko w stronę wampira
-Cóż, widzę, że już się polubiliście ! - zaśmiała się Darene
-No bardzo ! - krzyknęłam.
Byłam wściekła. Nikt mi nie powiedział, że jestem Ł O W C Ą ,  i nie ufałam tym typom. Wyglądali mi na podejrzanych.
-A , to jak już sztama to ja Thiago jestem ! - blondyn wyglądał jakby zaraz miał zasnąć na miejscu. Był ospały.
-Niech wam będzie. Znajdziemy Michelle i złączymy siły w walce z Raynants. -postanowił Michael - Ale i tak musimy już szykować śpiwory... zaczyna świtać....
Spojrzeliśmy w niebo. Słońce zaczynało wschodzić. Łowcy (Michael i Thiago) wyruszyli w poszukiwaniu Michelle, a ja zostałam z wampirami w jaskini. No bardzo mądre ! Zostawiać mnie z krwiożerczymi bestiami sam na sam w jednym miejscu.
-Co tam maleńka ? - spytał przyjaźnie David
-Nie nazywaj mnie tak ! - warknęłam
-Nie bój się nas. Właściwie gdybyśmy tego chcieli to już byś nie żyła... - zaśmiała się Darene
-Czego wy w ogóle ode mnie chcecie ?
-Zaufania . - powiedział spokojnie David
-Zaufanie się rodzi z czasem idioto ! - krzyknęłam parskając sarkastycznym śmiechem
-Ja cię skądś znam....- wypaliła wampirzyca i zaczęła się mi uważnie przyglądać.
-Zostaw mnie ! - nie ufałam im.
-Michelle odnaleziona ! - nagle do jaskini wpadli Michael z Thiago i Michelle.
Natychmiast podbiegłyśmy do siebie z przyjaciółką i wyściskałyśmy się, krzycząc swoje imiona.
-Świta. Raynants rozpoczynają poszukiwania... - powiedziała gładko Darene
-Do łoża ! Straż trzyma David ! - postanowił Michael
Według rozkazu chłopaka wszyscy oprócz David'a wpakowaliśmy się do łóżka. Darene zaczęła kroić jakieś figurki z drewna. Zamknęłam oczy i jednocześnie je otworzyłam.

Znowu byłam w moim pokoju, w moim łóżku.... O co z tym wszystkim chodziło ? Co do cholery ? Spojrzałam na zegarek. Była prawie dziewiąta rano. Zaspałam do szkoły.
-A walić, nie idę ! - rzuciłam sama do siebie .
Wygramoliłam się z łóżka i otworzyłam laptop. Włączyłam internet i zaczęłam buszować po stronach związanych z wampirami i nadprzyrodzonymi stworzeniami. Wszędzie wypisane były jakieś legendy... Każda różna, ale i każda miała coś w sobie, co zgadzało się z moimi wizjami nocnymi. Każda miała jakiś fałsz, albo coś, czego jeszcze nie zauważyłam. Im głębiej zaczytywałam się w wampirze lektury tym bardziej nasilał się mój ból głowy... W końcu ból zaczął być tak silny, że zemdlałam.... Spadłam z krzesła..

............................................

-Elenko ! Elusiu ! El ! - krzyczała babcia - Wszystko w porządku ?
-Tak.... - szepnęłam i złapałam się za głowę - Au....boli.....
-Dasz radę doczołgać się do łóżka ?  Dziecino chyba cię choroba bierze...
-Możliwe.... - powoli wstałam i poszłam do łóżka trzymając za rękę babcię.
Okropnie kręciło mi się w głowie. Cały obraz wirował jak jeden film.... Myślałam, że zaraz zwymiotuję..
Położyłam się w łóżku.....
-Babciu....podasz mi laptopa ? - spytałam z zamkniętymi oczami, aby móc przerwać zawroty głowy, ponieważ przy zamkniętych oczach obraz tak nie wirował
-Ależ oczywiście ! Masz tu jeszcze herbatę , jakby chciało ci się pić....
-Dziękuję... - wymamrotałam i podejrzewam, iż znowu zemdlałam.
Byłam bardzo słaba.... Rozejrzałam się po pokoju. Było całkiem ciemno. Obraz już nie wirował, a ból głowy ustawał. Spojrzałam na zegarek. 23 w nocy. Znowu rozejrzałam się po pokoju, po czym wzięłam tabletkę, którą zostawiła babcia koło szklanki z herbatą i wypiłam.
Przez pewien czas leżałam na wprost w łóżku i analizowałam każdą wizję. Łowca...wampir.... i ciągłe pytanie, które nękało mnie najbardziej. Czy to o czym śnię, to jak powiedział mi w tajemnicy Michael, jego inny świat, czy moja wyobraźnia....
Po godzinie namysłów przypomniałam sobie, że nie dokończyłam wyczytywać wampirzych opowieści. Coraz bardziej zaczęłam je pochłaniać  Powoli zaczynałam rozumieć, ale kiedy to sobie uświadamiałam to znowu jakby wszystko traciło sens.....
 "Gdzie puszcza głęboka, a w głębi niej zamek, w niej istoty magiczne mają schronienie, Czerwone oczy, blada twarz, kły, bestie, łowcy, zakazane myśli, miejsca nieznane, Pewne postacie rządzić wieki będą, lecz razu pewnego kilka z nich odejdzie, przeciwstawi się reszcie. I łowcy i istoty złączą siły, by legendarne postacie powalić. Przyniesie to spokój, wieczną radość, praw dobrych nie będzie za dość, więc gdy chwila ta nadejdzie, smutki rozpłyną się w tamtym świecie... "

Kilka razy czytałam ten tekst. Niby wszystko było jasne, a jednak niezrozumiałe.... podobne teksty widziałam wszędzie.... Ni to w pogańskich legendach, ni to w innych. Tylko w chrześcijańskich były to diabły, w reszcie były to "bestie", "istoty ponadludzkie" , "postacie paranormalne" albo "krwiożerczy ludzie". Znalazłam jeszcze wiele innych twierdzeń, bardzo podobnych do tych co przed chwilą wymieniłam. W końcu stwierdziłam, że na dzisiaj już dość....wyłączyłam laptop, położyłam go obok siebie i rozłożyłam się wygodnie w łóżku, jak zwykle analizując czytany tekst. Po niecałej godzinie zasnęłam.  I w tedy ....

Siema ! :D.
Jeszcze raz dzięki za czytelność, nie mija pierwszy dzień a już ponad 100 wyświetleń ! Naprawdę dzięki, nawet nie wiecie jak się jaram *.* < 3 :D. Mam nadzieję, że ten rozdział również się wam spodoba :).
Pozdrowionka ;p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz